Nastał mroźny, piękny
i jeszcze grudniowy wieczór...
Czas świąteczny za nami,
U nas, jak co roku, to czas spędzony
w gronie rodziny,
w gronie rodziny,
Na ten czas zawsze czekamy z utęsknieniem
i tak było tym razem:)
Mimo minionych świątecznych dni
czas w Szczerym Polu zwolnił,
najchętniej zaszywam się w domku,
lubię wieczory przy blasku światełek, wśród dekoracji świątecznych i w towarzystwie choinki,
o którą mieliśmy małą sprzeczkę.
Uważam, że mój leśnik za mało się postarał,
a dokładnie, śmiem twierdzić,
że bierze pierwszą
z brzegu.
Ale jak mówi- szukał.
A ja zapytana, czy mamy już choinkę odpowiadałam - tak, nikt nie ma takiej:):)
Otóż, nasze drzewko bardzo dużo prześwitu ma:) chyba dobrze to ujęłam.
I nawet pojawiła się myśl, aby jechać po drugą.
Moja myśl i nietrafiona!
Bo przecież nieważne
czy gęsta czy nie....
Nie musi być idealna,
Choinka jest i wystarczy
To nie jej jakość ma stanowić o
Wspólnym Czasie spędzonym podczas Świąt.
Choinka to jeden z dodatków
w tle....
* * *
A tymczasem nastał błogi czas,
tak jak lubię,
czas bez pośpiechu,
spędzam go leniwie,
wspólne oglądanie filmu,
trochę oddaję się książce,
wracam do starych fotografii
i
rozmyślam.
Wracają wspomnienia sprzed lat,
nie tylko te dobre.
Życie - moje życie.
Ale dziś myślę o minionych zdarzeniach
spokojniej i bez większych emocji,
analizuję i co lepsze
potrafię żartować w tym temacie.
Czy to mój sukces?
Na pewno Nie.
Jedno jest pewne,
z tym bagażem doświadczeń
stałam się silniejsza.
Tak mi dobrze z moimi myślami.
Wiem czego w życiu pragnę
i co jest dla mnie ważne.
Rok 2014 nie był łatwym czasem,
a to za sprawą mojego pierworodnego.
Oj ten wiek dojrzewania...
Ale wierzę, że mamy to za sobą.
Idziemy do przodu bogatsi
o nowe doświadczenie...
* * *
To mój czas...
zdecydowanie tak,
kiedy nie muszę biec,
ale biec
najchętniej zaszywam się w domku,
lubię wieczory przy blasku światełek, wśród dekoracji świątecznych i w towarzystwie choinki,
o którą mieliśmy małą sprzeczkę.
Uważam, że mój leśnik za mało się postarał,
a dokładnie, śmiem twierdzić,
że bierze pierwszą
z brzegu.
Ale jak mówi- szukał.
A ja zapytana, czy mamy już choinkę odpowiadałam - tak, nikt nie ma takiej:):)
Otóż, nasze drzewko bardzo dużo prześwitu ma:) chyba dobrze to ujęłam.
I nawet pojawiła się myśl, aby jechać po drugą.
Moja myśl i nietrafiona!
Bo przecież nieważne
czy gęsta czy nie....
Nie musi być idealna,
Choinka jest i wystarczy
To nie jej jakość ma stanowić o
Wspólnym Czasie spędzonym podczas Świąt.
Choinka to jeden z dodatków
w tle....
* * *
A tymczasem nastał błogi czas,
tak jak lubię,
czas bez pośpiechu,
spędzam go leniwie,
wspólne oglądanie filmu,
trochę oddaję się książce,
wracam do starych fotografii
i
rozmyślam.
Wracają wspomnienia sprzed lat,
nie tylko te dobre.
Życie - moje życie.
Ale dziś myślę o minionych zdarzeniach
spokojniej i bez większych emocji,
analizuję i co lepsze
potrafię żartować w tym temacie.
Czy to mój sukces?
Na pewno Nie.
Jedno jest pewne,
z tym bagażem doświadczeń
stałam się silniejsza.
Tak mi dobrze z moimi myślami.
Wiem czego w życiu pragnę
i co jest dla mnie ważne.
Rok 2014 nie był łatwym czasem,
a to za sprawą mojego pierworodnego.
Oj ten wiek dojrzewania...
Ale wierzę, że mamy to za sobą.
Idziemy do przodu bogatsi
o nowe doświadczenie...
* * *
To mój czas...
zdecydowanie tak,
kiedy nie muszę biec,
ale biec
bo praca i obowiązki.
A dziś biegłam
dosłownie to marszobieg.
dosłownie to marszobieg.
A to za namową mojego M,
który ok 1,5 roku temu rozpoczął
swoją przygodę z bieganiem.
Dodam, że ma na swoim koncie
Orlen Marathon Warsaw 2014.
Podziwiam jego silną wolę
i jednocześnie jestem z niego dumna.
Miałam okazję wspierać go podczas
42 km dystansu.
Piękna sprawa i te niesamowite emocje
zarówno na linii startu
jak i na mecie.
A dziś
zaczęłam i ja:)
nie od jutra,
nie od Nowego Roku.
Właśnie dziś 29 grudnia przy mrozie 8 stopni.
Kondycja słaba, ale 2 km mam za sobą:)
Oczywiście towarzyszył mi mój M,
który bardzo się oto stara.
Muszę przyznać - myślałam, że będzie gorzej.
Broniłam się długo, oj długo:)
Sama w to nie wierzę, że się ugięłam.
Ale jedno jest pewne
WYJDZIE MI TO NA ZDROWIE:)
Podziwiam jego silną wolę
i jednocześnie jestem z niego dumna.
Miałam okazję wspierać go podczas
42 km dystansu.
Piękna sprawa i te niesamowite emocje
zarówno na linii startu
jak i na mecie.
A dziś
zaczęłam i ja:)
nie od jutra,
nie od Nowego Roku.
Właśnie dziś 29 grudnia przy mrozie 8 stopni.
Kondycja słaba, ale 2 km mam za sobą:)
Oczywiście towarzyszył mi mój M,
który bardzo się oto stara.
Muszę przyznać - myślałam, że będzie gorzej.
Broniłam się długo, oj długo:)
Sama w to nie wierzę, że się ugięłam.
Ale jedno jest pewne
WYJDZIE MI TO NA ZDROWIE:)
Nie jest to deklaracja,
czy też postanowienie noworoczne!
Na pewno chcę spróbować
pokonać własne słabości
i zobaczymy.
Pierwszy krok mam za sobą:)
Według planu mojego osobistego trenera
biegamy trzy razy w tygodniu.
Na pewno Was poinformuję o mojej kapitulacji:)
lub o kolejnych km.
A jak u Was z aktywnością fizyczną?
- ja jestem zmechanizowaną kobietą
na łonie natury:)
Trzymajcie za mnie kciuki, proszę.
Na zakończenie kilka ujęć z ostatniej sesji
na Naszej Starości
Nasze konie, kopiąc w boksy, domagają się wyjścia na krótki obchód po łące.
" Koń...
jeśli Bóg stworzył
cokolwiek wspanialszego,
zatrzymał to dla siebie!"
Ptasia stołówka czynna,
nie nadążam z uzupełnianiem ziarna.
Może uda się uchwycić sikorki w obiektywie:)
W Szczerym Polu zawsze odwiedzają nas zwierzaki. Stałymi bywalcami są sarny.
Latem przechadzał się dostojny łoś.
Widujemy watahy dzików.
A spójrzcie jaki
gość zawitał w naszym ogródku.
Odważny Fuchs
- nigdy tak blisko nie podchodził.
A tu proszę - wygrzewa się na słońcu.
Życzę Wam i sobie
pozytywnie ciekawego
2015-tego:))
Ania
ze Szczerego Pola