wtorek, 30 września 2014

Rajskie Jabłuszka w roli głównej



Witajcie  Kochani....

Tym razem  post  prosto   z  kuchni.
W  tym roku  przyszła  chęć  na  zabawę  w  przygotowania  do zimy 
czyli  przetwory  W Szczerym Polu.
Korzystam  ze  sprawdzonych  przepisów w  mojej  rodzinie,
ale  chętnie  poszukuję  nowych.

Na  salony  zaprosiłam  już  Pana  Buraka,
kolejny  gość  to  Pomidor.
A  dziś  wprosiły   się   Jabłuszka .
Długo  się  zastanawiałam  jak  potraktować  Jabłuszka  Rajskie....

KANDYZOWANE   CZY  W  ZALEWIE  OCTOWEJ?





Cóż  padło  na  słodko.
Nie  muszę  dodawać, że  dużym  łasuchem  jestem.
Mam  tak  od  dziecka.

Rajska  jabłoń  rośnie  u nas  ok.3  lat,
ale  dopiero  w  tym  roku jest nieco więcej  owoców,
więc  przyszedł czas  na  zbiór..
Zebrałam  z  jednego drzewka  ok,0,5 kg jabłuszek
czyli niewiele.
Ale  na  pierwszy zbiór  uważam, że  jest  ok.
Przepis  znaleziony  w  internecie  jakiś  czas  temu  i czekał  na  swoją kolej.
Wszystkie  składniki  zmniejszyłam  z  uwagi  na  śladowe  ilości  jabłuszek.
Tak  więc  przepis  na  ok.0,5  kg  jabłek / 8 małych  słoiczków /


RAJSKIE JABŁUSZKA KANDYZOWANE

           0,5 kg jabłuszek rajskich
                                               0.5 l  wody 
                                               0,5 kg cukru
                                               0,5 cytryny
                                               0,5 laski  wanilii
                                               ok. 50 ml czystej wódki lub rumu
   / 1 łyżeczka  do  słoiczka /

Przygotowanie


1.  Umyte  nakłuwać  za  pomocą  drewnianej 
    wykałaczki-  ok. 5-8 nakłuć.
2.  Do płaskiego rondla  wlać wodę, aby   przykryła owoce.
3.  Dodać  laskę wanilii bez ziarenek i  wlać sok z wyciśniętej cytryny.
4.  Podgrzewać jabłuszka na małym ogniu, od chwili zagotowania przez 5-7 minut.
5.  Po tym czasie łyżką cedzakową wyjąć owoce do miski.  
6.  W rondlu pozostawić ok 0,5 wody z gotowania, wsypać cukier i ponownie zagotować.  
7.  Włożyć do syropu jabłuszka i chwilkę pogotować - powinny być szkliste.  
8.  Wyparzone słoiczki napełniać jabłuszkami, po czym zalać zalewą  i do każdego 
     dodać po łyżce wódki lub rumu. Ja  dodałam  nieco  mniej.  
9.   Zakręcić słoiczki, odwrócić do góry dnem.  
    A    chętnych odsyłam  po   piękne  etykiety  
na  słoiki  udostępnione 
  na  blogu  My  house- my world@blogspot.com  
a  dokładnie  Tu . 
Zerknijcie  gotowa   grafika   do  wydruku. 
     Ja  oczywiście  skorzystałam   i   Was  też  zachęcam.
      
Oby  smakowały  równie dobrze   jak  wyglądają:)








     
















                                                                                 
 




Także  dziś  temat przewodni   kuchnia   i  wybaczcie, że   obrzuciłam Was na  maksa   jabłuszkami:)

A  na zakończenie  efekty  naszej  wspólnej
twórczej  soboty.

.............

Po  dłuższej  przerwie  wakacyjnej
wracam  do swoich  zabawek
czyli drewienek, kleju, pędzli  itp
Oto  wykorzystana  przeze mnie  puszka  po kawie  Nescafe
potraktowana  bielą,
ozdobiona  serwetką  Green Gate.
Jeszcze  lakier  i  gotowa.







 Julka  podczas  tworzenia dzieła:)

 

A  tu  efekt
Prawda, że  piękny



Inspiracją  okazał  się  domowy  akcent
czyli
słoneczniki  z  naszego  ogródka.
 


Pozdrawiam
A.



















poniedziałek, 22 września 2014

Czas na fajans



Witam  serdecznie !

Rozpocznę  od  podziękowań  dla  miłych  duszyczek, które  mnie  wspierają
nie  tylko życzliwymi  komentarzami....
Dziewczyny  dziękuję  za  Waszą obecność:)

W  tym  roku    nie  było   planów   wakacyjnych,
jedyny  wyjazd  to  czterodniowy  lipcowy wypad  nad  morze
-  kierunek  Łeba.
A  co najciekawsze,  to  ten  czas  spędziliśmy  bez  dzieciaków.
Julka  na  kolonii,
a  o  synku  już  pisałam:)
No  i  tak  nie  planując, w  sierpniu  nawiedziłam  moją  ukochaną    siostrę.
Dodam, że  Ela wraz  z rodziną   mieszka  od  czterech  lat  w  Niemczech.
Namawiała   i   w  końcu  namówiła. 
Tak  spontanicznego  wyjazdu  dawno  u nas  nie  było.
To  był  babski wyjazd 
czyli  
Ja  wraz  Julką .

Ale  miało  być  o  fajansie.
Otóż  podczas   pobytu  udało  się  wstąpić  na  Flohmarkt.
Pogoda  nie  sprzyjała,  więc  sprzedających  jak  na lekarstwo.
Nic  mnie  nie  porwało, ale  przy  ostatnim  stoisku
dostrzegłam  filiżankę  ze  spodkiem  plus  talerzyk  na  ciacho,
identyczna , którą  licytowałam na  allegro tuż  przed  wyjazdem.
Niestety  czas  letni -  czas  nie  sprzyja  siedzeniu  przy  laptopie,
więc  o aukcji  się zapomniało.

Cóż  wskazując  na  zdobycz  pytam  o  cenę
nie  uwierzycie, przemiła  sprzedająca  Pani  okazała  się  Polką
A  cena  to  całe  3  Euro.
Ale  to  nie  wszystko, 
Pani  wskazuje na stojący  niżej  kartonik, a  w  nim  
 dzbanek,  kolejna  filiżanka  i  duży  talerz
I  to  wszystko  w  tej  samej  cenie.
Bardzo  miło  wspominam  ten  deszczowy  niezapowiadający  się  Pchli Targ,
a  tu  proszę.
Taka  mała  rzecz  a  cieszy:))


I  tak  zaczęła  się moja  kolekcja  fajansu  różowego.
Pierwotnie  podobał  mi  się niebieski  i nawet  rozpoczęłam  poszukiwania
z  serii  Johnson  Bros,
bo na  stanie  miski  dwie.
Ale co tam niebieski czy różowy,
angielski czy niemiecki.
Fajans musi być:)

Cóż  los  sprawił, że  stałam się  posiadaczką  różowego  i  już  moja  kolekcja  się  powiększyła
o  kolejne  cudeńka.A to  za sprawą  mojej  siostrzyczki, która  doskonale  mnie  rozumie  i spełnia  moje  małe  marzenia.

A oto  piękności moje














Jeszcze  jedną  zdobycz wypatrzyła  Ela  - ceramiczny, pięknie  zdobiony  słój
Rumtopf,
o  cenie  nie  wspomnę.
-  może  służyć  do  kiszenia  ogórków
wiem,  że  w  Deutschland  używany  jest   do domowych  nalewek .

Oto  i  on, na  dobre   rozgościł  się  w  mojej  kuchni .....







Pozdrawiam
Ania

czwartek, 18 września 2014

Pożegnanie z latem.....

Witajcie......

Wrzesień  "biegnie"  zdecydowanie   w  szybkim  tempie
podobnie    lato  minęło.
Uważam,  że  lato  bardzo ładnie  się  z nami  żegna.......  
Nie pamiętam  już  tak  słonecznego  września   i   tak  przyjaznych  temperatur.
W  sobotę   przymierzałam  się  do  porządków  kącika  wypoczynkowego w  ogrodzie....
zrezygnowałam......przedłużając  lato:)
i   słusznie,
a  jak    w   niedzielę     kawa   smakowała  pod  jesionem ?! 

Wiem, wiem........ jesień  puka  już  do  drzwi,

Spędziłam  dzień  z  aparatem  w   łapie,
oczywiście    w  moim  obiektywie  króluje  nasz ogród.....
i   kolory  jesienne........

Miłego oglądania.




















Rajskie   jabłuszka  czekają  w  kolejce



A  tu  królestwo   Julki.
  W  tym  roku zabawa  
pt: 
Klinika 
 "Pod  Boliłapką"



Mam  słabość  do  pelargonii












A  i  wieczorem  mój  M.  czytaj  Pan  Leśniczy  zafundował  nam  wyprawę  do  lasu,
na  Rykowisko,
bo  przecież  wrzesień  mamy.
Dawno już  nie  chodziłam  po lesie,  o tak  słabej  widoczności,
ale  Leśniczy  czuwał  nad nami.
Oczywiście  towarzyszyła nam  nasza  młodsza  latorośl.
Byki  oczywiście  poryczały,
  ale  nie było  to  aż  takie  widowiskowe  jak  wspominam  sprzed  roku.
Dodam, że  bardzo  chętnie   raz   do  roku  towarzyszę  mojemu  M.
podczas  Rykowiska.
Można  usłyszeć   głębokie i  głośnie  ryczenie  Jelenia  Byka,
a  kiedy  uda  się  podejść  bliżej  to  słychać  walkę  i  odgłosy  poroża.
Naprawdę  polecam  wszystkim  taką  dawkę  adrenaliny.

Jak  widzicie  nieco  inaczej spędzamy  czas,
ale  spokojnie, nie  jesteśmy   fanatykami :)))
To raczej  wynika  z  pracy  zawodowej  mojego M,
no  i  jego pasji  oczywiście.

Ale  nie  tylko  jelenie  mieszkają 
 w  lesie,
Udało  nam  się  dostrzec  wydry - 
 całą rodzinkę,
przebiegł nam  drogę  jenot, bardzo 
 szybki  był
no  i  zające,  zawsze  mile  widziane.
Noc  była  dość  ciemna, bo przecież  pełnia  za nami.
Mieliśmy  okazję  obserwować  spadające  gwiazdy.
no  i  tradycyjne  poszukiwanie  -  mały  wóz, duży wóz.

Idąc  gęsiego  przez  las  Julka  przemówiła-
"Wiesz mamo, że  w  niedzielę  każda  rodzina  powinna  zrobić  coś  RAZEM,
no  i   my  właśnie  robimy,
szkoda, że  nie ma  z nami  Kamila"
   Zapytana,  a  dlaczego  w  niedzielę?
-   przecież   Niedziela  to  Święto, odrzekło dziecko.

Tak  więc  spędziliśmy 
nasz  niedzielny  wieczór.

Ostatnio,  nasz  prawie  dorosły,  syn Kamil
unika  wspólnych  wyjść -   ma  swoje plany
A  my  cierpliwie  bierzemy  to  na  przeczekanie, 
i  nie  sprzeciwiamy  się  jego  siedemnastoletniej  już  woli:))
Jak  on  szybko  dorósł.........
 

Pozdrawiam 
i  do  spotkania  niebawem
Ania