Witam Was kochani
w promieniach mazurskiego słońca!
Bez konkretnych planów, a jednak udany weekend
czyli jak minęła
Majówka w Szczerym Polu.
Dzień 1 maja spędziliśmy w domu,
zwykle planowany jest wysiew warzywnika,
a że siąpił deszczyk, odłożyliśmy to na potem.
Co tam, inni będą zbierać plony,
a u mnie wysiew:)))
Zajęta przesadzaniem storczyków, mąż działa przy maszynie - słyszymy pukanie do drzwi.
Starszy pan przedstawił się i ku naszemu zaskoczeniu,
oznajmił, że mieszkał w naszym domku
oznajmił, że mieszkał w naszym domku
w latach 1948 - 1970.
Zaskoczenie, miłe zaskoczenie:)
Zaskoczenie, miłe zaskoczenie:)
Wraz z rodziną zamieszkał TU jako
1.5 roczny chłopiec
czyli
dzieciństwo i młodość to właśnie
TO MIEJSCE I TEN DOM
A my pytaliśmy o wszystko
- żądni jak najwięcej faktów.
Teraz wiemy, że nasza stodoła jest również przedwojenna
- dotychczas byliśmy innego zdania.
Z łezką w oku przechadzając się po domu - naszym wspólnym domu, opisywał dokładnie,
w którym miejscu były drzwi.
/ jedne drzwi zostały w tym samym miejscu,resztę "przestawiliśmy"/
Dodam,że jak się wprowadziliśmy
nasza Jula jeździła rowerem dookoła jednej ściany,
przez kuchnię i pozostałe pokoje.
tzw.przechodnie.
Miało dziecko radochę:)
Wówczas do kuchni był dostęp prze 3 drzwi!
Miało dziecko radochę:)
Wówczas do kuchni był dostęp prze 3 drzwi!
Nasza sypialnia, wtedy była jego pokojem,który w późniejszych latach zajął wraz z małżonką.
Idąc na strych wspominał, jak po tych schodach
nosił worki ze zbożem.
W tych czasach zboże przechowywano właśnie na strychu.
W tych czasach zboże przechowywano właśnie na strychu.
Przedstawił nam obraz podwórza,
na środku rósł przeogromny KLON,
którego gałęzie dotykały dachu stajni.
Jako dziecko miał tu huśtawkę zrobioną przez tatę.
Mały chłopiec, w towarzystwie ojca, pływał łódką po stawie /nawet ma zdjęcie/
Drogę do szkoły wyznaczał skrót przez rzeczkę
- dzisiejszy nasz wąwóz.
Drogę do szkoły wyznaczał skrót przez rzeczkę
- dzisiejszy nasz wąwóz.
Słuchając tych opowieści widziałam oczami wyobraźni
ŚWIAT DZIECIŃSTWA Tego człowieka.
ŚWIAT DZIECIŃSTWA Tego człowieka.
Wiem,że przed domem rosło kolejne drzewo LIPA,
która swoim cieniem chroniła
konie po ciężkiej pracy.
Zerknijcie w jakim stanie był budynek gospodarczy,
ze względów bezpieczeństwa część rozebraliśmy
konie po ciężkiej pracy.
Zerknijcie w jakim stanie był budynek gospodarczy,
ze względów bezpieczeństwa część rozebraliśmy
A tak prezentował się w 2007,
co nas w nim urzekło ?!
O zgrozo, ten szczyt długo nas powstrzymywał
przed podjęciem decyzji
o zakupie. Ilość pęknięć mówiła sama za siebie.
Na szczęście znajomy inżynier budownictwa
rozwiał nasze obawy,
Dla bezpieczeństwa budynek domu był
spinany masywnymi, metalowymi prętami.
A może to ten błękit nieba nas urzekł :))
"wyluzowane" okna
wyjście do ogrodu
i miejsce zaplanowane na taras
Modrzewiowe dechy już przygotowane
i leżakują na strychu do lata
Szczyt szczytowi nierówny:))
Tu bez obaw o zawalenie, góra czyli część strychowa
nie ma ściany, tak, tak...
płyta dosłownie - szczyt obity płytą.
I TU z pomocą przybyli wujek - specjalista od budowy i tata.
Oczywiście wraz z moim M, odstawili ścianę jak się patrzy,
a i przy okazji wstawili duże mahoniowe okno
/ przywiezione na dachu samochodu z DE i tak okno doczekało się Naszej Starości/
Pokój dzienny wyglądał ....tak sobie :)
dziś wejście do naszej sypialni,
przeniesione drzwi na prawo
aby dzieciaki miały oddzielne wejścia do pokoi,
drzwi po prawej - wejście do kuchni.
Niestety nie udało się uratować starej podłogi:(
Nie no muszę, muszę pokazać, jak niegdyś wyglądało
pomieszczenie - komórka, a dziś nasza łazienka.
Niebieski kolor mi bliski, ale ten jego odcień...
to lekka przesada:)
* * *
A tu mała Jula - to wtedy padły jej słynne słowa,
"Mamo, jaka tutaj STAROŚĆ?!"
Patrząc na to zdjęcie doskonale rozumiem moje dziecko.
Dla chętnych, którzy nie znają naszej historii nabycia STAROŚCI
odsyłam do posta TU
Nieoczekiwana wizyta,
a jakże ważne spotkanie.
I wiecie... tego dnia już wiedzieliśmy,
że dokładnie w tym samym miejscu posadzimy
NASZ KLON.
że dokładnie w tym samym miejscu posadzimy
NASZ KLON.
JEST! już rośnie przy naszym rondzie!
To bardzo wartościowe spotkanie
dla obu stron.
To piękne wspomnienia, a dla nas lekcja historii o Naszym Domu.
Do tej pory niewiele mieliśmy informacji o historii TEGO MIEJSCA,
nie wiedzieliśmy też, że był jeszcze Ktoś czyli wcześniejszy właściciel STAROŚCI.
nie wiedzieliśmy też, że był jeszcze Ktoś czyli wcześniejszy właściciel STAROŚCI.
Może nasz gość jeszcze Tu wróci latem.
Obiecał nam fotografie z tamtych lat.
Otrzymaliśmy miłe komplementy
za włożoną pracę.
Jesteśmy bardzo, ale to bardzo zadowoleni ze spotkania
z NASZYM GOŚCIEM.
Poznaliśmy bliżej Naszą Starość.
Bezcenne!
za włożoną pracę.
Jesteśmy bardzo, ale to bardzo zadowoleni ze spotkania
z NASZYM GOŚCIEM.
Poznaliśmy bliżej Naszą Starość.
Bezcenne!
Niebawem zapraszam na kolejny post czyli
relacja z dnia 2 maja
czyli
dzień spędzony w Puszczy Piskiej.
Bohaterem tego dnia
Nasza psina:)
I znowu się rozpisałam, nie mogłam pominąć tak ważnego wydarzenia
A.N.l.A
Sielsko ....anielsko....pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSielsko na pewno:)
UsuńPięknie napisane, piękna historia.Uwielbiam słuchać takich opowieści i oglądać stare fotografie porównując jak kiedyś było w moim mieście , który dom stał a którego jeszcze nie było, wzruszajace, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńHistorię napisało życie... ja też z zaciekawieniem słuchałam naszego gościa. Ja mam podobnie,jak było, a jak jest.Pozdrawiam:)
UsuńPiękna historia...fajnie znać takie o miejscu, w którym sie mieszka i kocha je, tak jak Ty. Oglądam od początku, jak sobie fantastycznie radzicie i podziwiam. :)
OdpowiedzUsuńNiech "Wasza Starość" będzie najpiękniejsza i wymarzona, w przenośni i dosłownie. :)
Buziaki, Kochana. :)
Dziękuję Dorotko, często myślę o tym co przyniesie nam los i czy dane nam będzie żyć właśnie Tu.Oj chciałabym bardzo:)
UsuńAniu, niesamowita historia. Wspaniale jest spotkać kogoś, kto mieszkał kiedyś w Twoim domu i posłuchać jego opowieści. Czujesz wtedy, że Twoje Miejsce na Ziemi na swoją Duszę, a Ty piszesz dalsze rozdziały jego historii.
OdpowiedzUsuńFajnym pomysłem byłby album o Waszym domu ( taki ze starymi zdjęciami i spisanymi opowieściami starych mieszkańców).
Pozdrawiam . Basia z Mazurskich pasji.
Basiu, jesteśmy zadowoleni z tego spotkania, bardzo. Wiesz i czuję niedosyt, mam jeszcze tyle pytań...album - fajny pomysł, ale czy nasz gość wróci z fotografiami? Nasz pomysł to galeria zdjęć Naszej Starości w sepii z okresu jak było,ale po kolei - najpierw trzeba postawić ścianę na strychu:)) Pozdrawiam.
UsuńPiękna historia,ja uwielbiam takie stare domy. Cudownie jest patrzeć jak stary budynek pięknieje z dnia na dzień,gdy go remontujemy. Za nic na świecie,nie zamieniłabym starego domu na nowy. Mieszkasz w bardzo klimatycznym miejscu,zdjęcia oglądałam z otwartą buzią. Kocham takie miejsca. Pozdrawiam serdecznie. Kasia-mazurskie pasje:)
OdpowiedzUsuńSzkoda,że nie udało się zachować czerwonej cegły na zewnątrz:( Poprzedni właściciel nie bardzo dbał o dom i stan był opłakany.Zdjęcia mówią same za siebie. Ale dziś wygląda jak wygląda,a najważniejsze - czujemy, że jest NASZ:))
UsuńTo teraz macie tak, jakbyście mieszkali w Starości od pokoleń. Piękna wizyta i piękna historia, takie spotkania to rzecz niezwykła. Wspaniale, że Ktoś Was odwiedził - a Wy serdecznie Gościa przyjęliście - i mogliście poznać kawałeczek historii. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńNo jak nie przyjąć Takiego gościa - to był honorowy gość.Dla niego to podróż sentymentalna,a dla nas bezcenna wiedza,której nie poznamy z żadnej książki.
UsuńJaka wzruszająca historia.... Ciepłe spotkanie.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMieszkałam w bardzo podobnym domku na Mazurach, tylko mniejszym, zresztą moja Mama nadal tam mieszka. U Mamy kuchnia jest też pomieszczeniem przelotowym, bo wchodzi się praktycznie do domu przez to pomieszczenie i do dwóch innych pokoi także włazi się przez kuchnię! Podobnie są obite szczyty płytą, także widoki mi bardzo bliskie. Chyba wszystkie te "poniemieckie" domy na Mazurach były podobnie budowane.
OdpowiedzUsuńSpotkanie i historia bardzo wzruszająca, tak czytałam i jak doszłam do tych drzew, to pomyślałam sobie, że pewnie Ja też bym posadziła tam te same drzewa co rosły kiedyś... ;) Swietnie, że to zrobiliście! :)))
Przelotowe miejsce kuchnia- cecha wspólna:) U nas cały dom był z cegły wraz ze szczytami,natomiast jeden szczyt zawalił się i ojciec naszego gościa postawił ścianę z płyty / na fotce widać jaka prowizorka/ i ta część domu ucierpiała najbardziej ze względu na wilgoć:( Mamy nadzieję,że drzewko się przyjmie.
Usuńmieszkacie we wspaniałym miejscu, z duszą, jak to się mówi :)
OdpowiedzUsuńOj tak, czujemy to każdego dnia:)
UsuńAniu, czy to jest don tzw poniemiecki?? piszesz o pokojach przechodnich, więc od razu mam takie skojarzenie. W moich stronach rodzinnych, czyli na Ziemi Lubuskiej, tez było kilka takich domów z czerwonej cegły, nietynkowanych, większość jednak była tynkowana i pomalowana, ale zabudowania gospodarcze pozostały w cegle, nawet w moim domu. U moich dziadków tez kiedyś był z wizytą pierwotny właściciel domu, Niemiec, tez było to bardzo sentymentalne i ciekawe spotkanie, są nawet zdjęcia z tego dnia :-) pozdrawiam Cię cieplutko!!!
OdpowiedzUsuńZgadza się Madziu, dom poniemiecki! A co ciekawe budowany w 1908r. U nas nie udało się zachować czerwonej cegły, budynek został ocieplony i otynkowany,ale budynki gosp. sama cegła i drewno.Również pozdrawiam:)
UsuńNiesamowity dom z duszą! Gratuluję Wam z całego serca :).
OdpowiedzUsuńWiesz pamiętam, jako dziecko, do naszego starego domu też przyszli ludzie, którzy powiedzieli, że dom był ich własnością.... Niestety byli to Niemcy, więc za wiele z nimi nie pogadaliśmy :)
Dom ma duszę - wierzę w to:) Moi dziadkowie też nawiązali kontakt z Niemką- wcześniejszą właścicielką i na jednej wizycie nie poprzestali:)
UsuńAni, nareszcie Cię znalazłam. Po sniadanku robię kawkę i nie odejdę, aż przeczytam wszystko, wszyściusieńko. Ale historia, jakie miejsce!!!!!!!!!Cudo!
OdpowiedzUsuńDanusiu cieszę się, że dotarłaś:) zapraszam do poczytania i proszę zostań na dłużej :)
UsuńWspaniałą rzeczą jest znać historię tego co nas otacza od małych przedmiotów poczynając a kończąc na domu :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZgadza się,po tym spotkaniu czuję bardziej,że jest NASZ:)
UsuńNiezwykła historia, sentymentalna...ale piękna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To prawda Jolu, cieszę się,że dane nam było ją poznać i tym bardziej usłyszeć z ust Tego właśnie człowieka:) pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękna historia!!! To dom z duszą...
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce, jak i jego historia. Ściskam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) i mamy nasze miejsce na ziemi. Pozdrawiam A
Usuń